Dla niektórych to tylko gaz i pierwiastek chemiczny. Dla mnie szklane rurki wypełnione tym gazem, to mała forma sztuki. Chyba nie mogę być obiektywny, gdyż na neonowych napisach nauczyłem się czytać. Wracając z przedszkola literowałem napotkane neony: C H E M I A, K I N O i tak to poszło. Historia napisów neonowych rozpoczęła się w 1906 roku we Francji. Neony zdobyły popularność w Berlinie, Paryżu, a przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych. Pierwszy polski neon oświetlił w 1926 Warszawę. Po II Wojnie Światowej w Warszawie ocalało kilka neonów. Generalnie po za kilkoma przypadkami nie były to przedmioty pożądane przez ówczesne władze. Wszystko zmieniło się pod koniec lat pięćdziesiątych. Wtedy to ogłoszono plan „neonizacji” polskich miast. Projekty napisów zlecano najlepszym architektom i plastykom. Narodził się niepowtarzalny styl reklam świetlnych. Gospodarka i marketing PRL-u działały zdecydowanie inaczej. Przeważnie artyści nie musieli się silić na odwzorowanie loga, tylko na wykonaniu napisy typu: Jubiler czy Delikatesy. Może dzięki temu nasi artyści byli tak kreatywni. W ciągu kilkunastu lat produkcją neonów zajmowało się coraz więcej firm, co stopniowo odbijało się na jakości projektów i neonów. W połowie lat 70 występowały niedobory elektryczne i neony powoli zaczęły gasnąć. Po Stanie Wojennym było już tylko gorzej. Dopiero po 2000 roku o neony zaczęli się upominać artyści i inne osoby. Nieliczne neony, także dzięki firmom udało się uratować. Wiele z historycznych napisów znajduje się w warszawskim Muzeum Neonów. To jedna z najpopularniejszych atrakcji Warszawy wśród zagranicznych turystów.Trzeba pamiętać, że wytworzenie i utrzymywanie klasycznego neonu nie jest tanie. Chyba dlatego to co dziś możemy oglądać na budynkach to po za paroma przypadkami, zwykłe reklamy świetlne.
Świetlana przeszłość
9
Lubię to
0
Słabe